Otóż jestem asystentką do spraw Braci Mniejszych i recepcjonistką bez recepcji, bo mi jeszcze nie wybudowali :) Czyli mówiąc krótko pracuję u weterynarza. :)
Doglądam futerkowców, podaję im leki i kroplówki, ogarniam całą biurokrację, obsługuję telefony, maile, zajmuję się PRem, pomagam lekarzom, pracuję w laboratorium i w zasadzie jestem od wszystkiego poza leczeniem i operowaniem zwierzaków, choć asysta przy operacjach też nie jest wykluczona.
I wymyśliłam dziś, że do pracy będę jeździć rowerem. Muszę tylko wygrzebać moje dwa kółka, zdjąć 2 tony kurzu, napompować opony, dokupić to czym się przyczepia rower do czegoś i wymyślić gdzie ten rower przyczepić pod robotą. No i przypomnieć sobie jak się na nim jeździ, choć tego się podobno nie zapomina.
:-) Praca wygląda z opisu na bardzo fajną! A czy mnie coś ominęło, czy Ty jesteś wykształcona w tym kierunku, czy to zamiłowanie?
OdpowiedzUsuńCo do roweru - świetny pomysł. Rower jest super, sama jeździłabym swoim do pracy, tyle tylko, że rower mam raczej sportowy, a w pracy muszę być ubrana raczej elegancko :(
skrytka
Nie, nic Cię nie ominęło. Z wykształcenia to ja techniczna jestem :) Jeśli chodzi o zamiłowanie - zdecydowanie tak. Uwielbiam sierściuchy. I pracę biurową. :)
Usuńdawno mnie u Ciebie nie było.
OdpowiedzUsuńZ tym rowerem to fajny pomysł:]
Nie obrzydza Cię to asystowanie przy operacjach?
pozdrawiam!
Na początku nie byłam pewna jak zareaguję na te widoki, ale jest ok, choć zawsze mówiłam, że chirurgia to ohydna sprawa :)
UsuńAle sekcja zwłok jest zdecydowanie gorsza :) Byłam raz i nie zamierzam więcej. Głównie przez zapach.
rower fajna sprawa, choć ja stwierdziłam, że jednak jeździć nie lubie, a jeżdżę jak trzeba
OdpowiedzUsuńa praca z tego co piszesz dość ciekawa i intensywna