czwartek, 9 sierpnia 2012

Rodzynek

Myślę, że wartym odnotowania jest fakt, że wśród wszechobecnej bylejakości, znalazłam jednego nie byle jakiego rodzynka. I to całkiem niespodziewanie
Dwa dni temu zamiast googli na stronie startowej wyświetlał nam się komunikat, że nie można wyświetlić strony. Wina leżała po stronie tepsowego (teraz już pomarańczowego) Liveboxa, który zamiast świecić światłem ciągłym, mrygał, że o-in-ter-ne-cie-mo-żesz-so-bie-po-ma-rzyć. Pogmerałam, pogmerałam, a jak skończyły mi się pomysły na dalsze gmeranie, to zadzwoniłam na infolinię. I tu pierwsze zaskoczenie – wybrałam tonowo kilka numerów i po chwili na linii była już pani konsultant. Pierwszy plus.
Pani konsultant pogmerała coś u siebie i stwierdziła, że to coś na linii i w ciągu 48 godzin naprawią.
Potem dostałam smsa, że przyjęto zgłoszenie i nie minęła godzina jak zadzwonił pan czy ktoś jest w domku (takiego właśnie użył określenia), bo on by podjechał. No i przyjechał. 1,5 godziny po telefonie. Nie następnego dnia, nie po trzech, ale 1,5 godziny później. Kolejne zaskoczenie. I plus.
Zdiagnozowanie problemu zajęło panu 5 minut. Okazało się, że padł zasilacz. Osobiście myślałam, że jak pada coś co zasila dany sprzęt, to dany sprzęt robi pyk i gaśnie, a nie mryga nie wiadomo skąd, no ale ja się widać nie znam. Pan wymienił zasilacz i internet znów był. Cała wizyta zajęła 7 minut. Opłat żadnych. No i znowu plus.
Potem jeszcze dostałam smsa, że awaria została usunięta i że jeśli trwała powyżej 24h to należy mi się bonifikata, a jak powyżej 36h to nawet i odszkodowanie (!) (o czym można przeczytać tu www.orange.pl/bonifikata). I nawet nie musiałabym wypełniać żadnych formularzy, bo to przysługuje mi automatycznie. Naprawdę japa mi opadła. Kolejny wielki plus.
Co prawda komórkę mam w całkiem innej sieci, ale jak mnie wkurzą, to już wiem gdzie się przeniosę. To jest właśnie profesjonalizm w czystej formie.
I w nosie mam czy właśnie robię komuś reklamę czy nie. Za taką obsługę im się należy. Szacun.

9 komentarzy:

  1. a wiesz ja też nie miałam ostatnio internetu, pół dnia czekałam na brata... a Bartuś mi włączył pipsztok uruchamiający wifi w komputerze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama tak godzinę na infolinii spędziła, bo Jej internet nie działał. Po godzinie kombinowania też się okazało, że Jej się pipsztok przeskoczył :)

      Usuń
  2. Ja się muszę przyłączyć do ich wychwalania :)
    Miałam takie sytuacje z 3 razy w firmie, a u mnie bez internetu to ja se mogę ściany pooglądać, tyle. Ale oni zawsze szybko sprawnie - nawet w sobotę co mnie najbardziej zdziwiło ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. a tu zdania są podzielone, moja znajoma z pracy ostatnio miała przeciwne doświadczenia z pomarańczową firmą
    aż skargę napisała

    a ja muszę przyznać, że tez coś tam załatwiłam w owej firmie dość pozytywnie myślę, choć to pewnie dzięki znajomemu który współpracuję z nimi

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj to ja niestety mam ostatnio zupełnie inne doświadczenia z tą firmą. Od miesiąca... dramat. I sprawa ciągle trwa i nadal nie jest zakończona... grrr...
    P.S.1. Widzę, że wena wróciła :-)
    P.S.2. Spóźnione ale jakże szczere - wszystkiego co najlepsze dla Ciebie!!! (dzień przed - pamiętałam, a później zapomniałam - wybacz!)
    skrytka

    OdpowiedzUsuń
  5. TYCH pomaranczowych to ino wystrzelac nie mam telefonu do 11 12 2012 dzis jest 12 12 2012 nostop pracuja zgloszenia przyjmuja 1000 razy to samo pytaja ja juz z komorki do nich przedzwonilem 100 zl. tej firmy nikomu nie polecam

    OdpowiedzUsuń
  6. witam. nie polecam. od 22.12.2012 zglaszalem awarie z netem. monter byl kilka razy.po 1 net dzialal ok. 30.min.pozniej gdzies zapodzialo sie zgloszenie. po nastepnym termin usuniecia to 24h. pozniej 5 dni. dzis dopiero zrobione.09,01,2013 makabra. uciekajcie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie jest tak tragicznie. Po zgłoszeniu przyjeżdżają, naprawiają,działa,
    odjeżdżają i po "ptokach" Cześć. Swojak

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem czy chwalić,czy nie "pomarańczowych"!!! 27 kwietnia usuwali awarię u sąsiada i bez przyczyny przełączyli moją linię do niego, a jego linię całkowicie odłączyli.Ja tym sposobem utraciłam łącze internetowe i telefon stacjonarny.Sąsiad zaś miał mój internet i telefon. Po zgłoszeniu awarii zaczęło się dzwonienie i wmawianie mi że moja linia jest w porządku. Dopiero,jak dziś sama zadzwoniłam z komórki na domowy dowiedziałam się że rozmawiam z sąsiadem, to im dałam znać co się stało.Mimo,że niedziela to usunięto awarię i przywrócono łącze,a po chwili SMS o bonifikacie,której prawdopodobnie nie dostanę.

    OdpowiedzUsuń